MUZYCZNE MATINÉE
- 11
- sierpnia 2024
Julia Anuszewska – recital
11 sierpnia 2024, niedziela, godz. 12.00
Muzeum Miasta Łodzi, ul. Ogrodowa 15
bilety: 18 zł – normalny, 12 zł – ulgowy
Wejściówki dla osób do 18. roku życia funduje Rotary Club Łódź.
Muzyczne Matinée to inicjatywa, która z sukcesem wpisała się w kulturalną mapę Łodzi – znane na Zachodzie poranne koncerty (franc. matin – poranek) od pierwszej edycji zyskały zainteresowanie łódzkiej publiczności. Muzyka klasyczna, podana w ciekawy i lekki sposób, przyciąga słuchaczy w każdym wieku i o różnych zainteresowaniach. W wyniku wspólnej inicjatywy Rotary Club Łódź, Muzeum Miasta Łodzi i łódzkiej Akademii Muzycznej w pięknych wnętrzach i ogrodzie Pałacu Rodziny Poznańskich zabrzmią znakomite utwory w niebanalnych interpretacjach najlepszych młodych artystów – uczestników ogólnopolskich i międzynarodowych konkursów.
wykonawcy:
- Julia Anuszewska – mezzosopran
- Małgorzata Zajączkowska-Warsza – fortepian
program:
- Benjamin Britten
Cabaret Songs
I – Tell Me The Truth About Love
II – Funeral Blues
III – Johnny
IV – Calypso - Aleksander Tansman
Cinq melodies
I – Dans le secret de mon âme
II – Hélas
III – Sommeil - Roman Ryterband
To You
List
Slavonic Romance - Kurt Weill
Nanna’s Lied
Und was bekam des Soldaten Weib?
Youkali (Tango Habanera)
Buddy on the Nightshift - Francis Poulenc
Les chemins de l’amour
słowo o muzyce – Maria Stefańska
JULIA ANUSZEWSKA
Z wyróżnieniem ukończyła Zespół Państwowych Szkół Muzycznych im. Fryderyka Chopina w Warszawie, studentka Akademii Muzycznej w Łodzi w klasie prof. Urszuli Kryger i dr Anny Wereckiej-Gryć. Zdobyła pierwsze wyróżnienie na Ogólnopolskim Konkursie Wokalnym im. Krystyny Jamroz w Kielcach w 2018 roku. Występowała z Europejską Fundacją Promocji Sztuki Wokalnej, m.in. w roli Doroty w spektaklu inspirowanym operą Krakowiacy i Górale Jana Stefaniego. Kilkakrotnie uczestniczyła w festiwalu i kursie wokalnym Viva il Cantare. W 2022 roku wraz z Trio Vox Tribus i Kazimierzem Waliczkiem wydała płytę Vox Tribus I. Wcieliła się w rolę Lisetty w operze Il Mondo della Luna w ramach międzynarodowego projektu Nowe głosy, ponownie odkryte opery. Powołanie Polsko-Norweskiej Akademii Operowej. Wystąpiła w roli Filozofa w prawykonaniu opery kameralnej Alethia. Dzieci Chaosu autorstwa dr Doroty Brolik-Bekrycht w marcu 2022 roku. W 2023 roku zdobyła wyróżnienie w I Konkursie Kameralistyki Wokalnej im. Witolda Friemanna.
Benjamin Britten – Cabaret Songs
I – Tell me the truth about love
Liebe, l'amour, amor, amoris… [miłość…]
Niektórzy mówią, że miłość jest jak mały chłopiec, niektórzy mówią, że jest jak ptak.
Niektórzy twierdzą, że obraca całym światem, a inni – że to absurd.
Ale gdy zapytałam o to sąsiada, który wyglądał, jakby znał odpowiedź,
jego żona była naprawdę zła i powiedziała, że tak nie jest…
Czy [miłość] wygląda jak piżama, czy jak szynka w porządnym hotelu?
Och, powiedz mi prawdę o miłości!
Czy jej zapach przypomina lamę, czy może ma przyjemną woń?
Och, powiedz mi prawdę o miłości!
Czy w dotyku jest kolczasta jak żywopłot, czy delikatna jak puchowa pierzyna?
Czy ma ostre, czy dość gładkie krawędzie?
Och, powiedz mi prawdę o miłości!
Zajrzałam do altanki – nie było jej nawet tam.
Wykąpałam się w Tamizie w Maidenhead i odetchnęłam orzeźwiającym powietrzem Brighton.
Nie wiem, o czym śpiewał kos i co mówiły róże,
ale nie było jej na wybiegu dla kurczaków ani pod łóżkiem.
Czy potrafi stroić niezwykłe miny, czy robi jej się niedobrze na huśtawce?
Och, powiedz mi prawdę o miłości!
Czy spędza cały czas na wyścigach lub bawiąc się kawałkiem sznurka?
Och, powiedz mi prawdę o miłości!
Czy ma własne poglądy na temat pieniędzy, czy wystarczająco dużo myśli o patriotyzmie?
Czy jej opowieści są wulgarne, ale zabawne?
Och, powiedz mi prawdę o miłości!
Twoich uczuć, gdy ją spotkasz, nie da się zapomnieć.
Szukałam jej od dziecka, ale wciąż nie znalazłam.
Zbliżam się do trzydziestki piątki i wciąż nie wiem,
jakiż to rodzaj stworzenia może tak dręczyć ludzi!
Gdy przyjdzie czy pojawi się bez ostrzeżenia, ot tak, gdy dłubię w nosie?
Och, powiedz mi prawdę o miłości!
Czy zapuka do moich drzwi z rana, czy nadepnie mi na nogę w autobusie?
Och, powiedz mi prawdę o miłości!
Czy przyjdzie niczym zmiana pogody?
Czy jej pozdrowienia będą kurtuazyjne czy udawane?
Czy zmieni całe moje życie?
Och, powiedz mi prawdę o miłości!
II – Funeral blues
Zatrzymajcie wszystkie zegary, odetnijcie telefon.
Soczystą kością powstrzymajcie psa od szczekania.
Uciszcie fortepiany i przy stłumionych bębnach
wprowadźcie trumnę, pozwólcie wejść żałobnikom.
Niech awionetki krążą, jęcząc nad głowami
i skrobiąc na niebie napis: “on nie żyje”!
Zawiążcie opaski z krepy na białych szyjach miejskich gołębi,
niech policjant założy czarne, bawełniane rękawiczki.
On był moją północą, moim południem, moim wschodem i moim zachodem.
Moim tygodniem pracy i moim niedzielnym odpoczynkiem.
Moim południem, moją północą, moją mową, moją pieśnią.
Myślałam, że miłość może trwać wiecznie – myliłam się.
Gwiazdy nie są teraz potrzebne – strąćcie wszystkie!
Spakujcie księżyc i rozmontujcie słońce!
Wylejcie ocean i zmiećcie z powierzchni ziemi lasy.
Bo nic już nigdy nie będzie dobrze!
III – Johnny
Ja i mój John szliśmy latem doliną, brzegiem głębokiej rzeki.
Trawa pod naszymi stopami i ptaki ponad nami szeptały wówczas słodko o odwzajemnionej miłości.
Oparłam się o jego ramię: “och, Johnny, bawmy się!”
Lecz on zachmurzył się jak burza i odszedł…
W wieczór blisko Bożego Narodzenia, jeśli dobrze pamiętam, gdy poszliśmy na charytatywny bal Matinée.
Podłoga była tak gładka, a orkiestra taka głośna, a Johnny tak przystojny – Rozpierała mnie duma!
“Ściśnij mnie mocniej, drogi Johnny, tańczmy aż do rana!”
Lecz on zachmurzył się jak burza i odszedł…
Czy kiedykolwiek zapomnę ten czas, gdy w Grand Opera muzyka wylewała się ze wspaniałych gwiazd?
Diamenty i perły spływały jak bluszcz ze wszystkich srebrnych i złotych sukien.
“Och, Johnny, jestem w niebie!” – szepnęłam.
Lecz on zachmurzył się jak burza i odszedł.
Och, on był tak piękny, jak ogród w kwiatach! Smukły i wysoki niczym wieża Eiffla.
Gdy walc pulsował długą promenadą, jego oczy i uśmiech ujmowały mnie za serce.
“Och, ożeń się ze mną, Johnny, będę kochać cię w posłuszeństwie!”
Lecz on zachmurzył się jak burza i odszedł.
Zeszłej nocy śniłam o tobie, Johnny, mój kochanku.
Miałeś słońce na jednym ramieniu i księżyc na drugim.
Morze było niebieskie, trawa zielona, a gwiazdy grzechotały niczym tamburyn.
Leżę w dole głębokim na dziesięć tysięcy mil.
Lecz ty odszedłeś.
IV – Calypso
Maszynisto, jedź szybciej, przejedź Springfield Line w pełnym słońcu.
Leć jak samolot, nie zatrzymuj się, aż nie wyhamujesz na dworcu centralnym Nowy Jork.
Bo tam pośrodku poczekalni powinien stać ten, którego kocham najbardziej na świecie.
Jeśli nie przyjdzie tam, by spotkać się ze mną, skoro przyjeżdżam do miasta,
będę stać na chodniku zalewając się łzami.
Maszynisto, jedź szybciej, maszynisto jedź szybciej.
On jest tym, na którego kocham patrzeć – jest szczytem czułości i perfekcji.
Ściska moją dłoń i mówi, że mnie kocha,
Co uważam za słodką osobliwość.
Maszynisto, jedź szybciej!
Lasy są jasnozielone po obu stronach torów.
Drzewa mają swoje miłości, ale inne od mojej.
Ale biedny, gruby, stary bankier w kabriolecie
nie ma nikogo do kochania poza swoim cygarem.
Maszynisto, jedź szybciej, szybciej, szybciej!
Gdybym była głową Kościoła lub Państwa,
przypudrowałabym nosek i kazała wszystkim czekać.
Jedź szybciej, szybciej, szybciej, szybciej, szybciej!
Bo miłość jest ważniejsza i silniejsza niż ksiądz lub polityk.
Szybciej! Szybciej! Szybciej! Jedź szybciej, szybciej, szybciej….
Alexandre Tansman – Cinq mélodies
I – Dans le secret de mon âme
W tajemnicy swej duszy
Chciałabym wznieść świątynię dla melancholii,
Bogini o jasnych oczach zamglonych łzami, których nie wylała.
Często opowiada mi ona długo o tajemniczych smutkach,
Które przychodzą do mnie z głębi wieków.
Albo uśmiecha się takim uśmiechem, że serce mdleje z rozdzierającą słodyczą.
II – Hélas
Niestety, co za wielkie nieszczęście!
Wczoraj wieczorem z sadu mojej ciotki skradziono największą dynię i najpiękniejszą kaczkę.
Niestety, co za wielkie nieszczęście!
Przez moją niezręczność wylał się krem.
Kotka wylizała go i nic nie zostało.
Niestety, co za wielkie nieszczęście!
Zgubiłam się w lesie.
Odnalazł mnie przystojny mężczyzna i aż do rana nie odwiózł mnie z powrotem.
Dostanę za to lanie!
III – Sommeil
Śpij, mój bólu, śpij.
Jestem tak zmęczona byciem bitą przez potężne, burzliwe wiatry.
Czas się skończył i miara się wypełniła.
Śpij, mój bólu, śpij.
W mojej biednej duszy nic nie kwitnie – nawet smutek.
I powoli drętwieje sen, przypominający sen śmierci.
Nie niepokójcie go wy, którzy wiecie.
Śpij, mój bólu, śpij.
Roman Ryterband – To You
Cudowny ogród w słońcu, a w nim para kochanków idąca ramię w ramię.
Obserwuję ich spacerujących po trawie, wzdycham cicho, gdy mnie mijają.
Tęsknię za tobą, dobrze o tym wiesz…
Do Ciebie, kochanie, wołam.
Twoja miłość jest dla mnie wszystkim, za czym tęsknię, gdy jestem sam.
Moja muzyka biegnie za tobą daleko, nieważne, gdzie jesteś.
Każdego dnia moja miłość rośnie.
Minęły lata, lecz ja wciąż mam przed oczami twą cudowną twarz.
Minęły lata, lecz nie pojawił się nikt, by zająć twoje miejsce.
Do ciebie, kochanie, wołam.
Nie zostały mi żadne inne marzenia – wróć i weź mnie dla siebie.
My dwoje kochaliśmy się nawzajem przez tak długi, długi czas,
lecz rozłąka zostawiła puste miejsce, mijające lata pozostawiły ślad,
Lecz życie, moja słodka, jest niekompletne…
Do Ciebie, kochanie, wołam.
Twoja miłość jest dla mnie wszystkim, za czym tęsknię, gdy jestem sam.
Moja muzyka biegnie za tobą daleko, nieważne, gdzie jesteś.
Każdego dnia moja miłość rośnie.
Minęły lata, lecz ja wciąż mam przed oczami twą cudowną twarz.
Minęły lata, lecz nie pojawił się nikt, by zająć twoje miejsce.
Do ciebie, kochanie, wołam.
Nie zostały mi żadne inne marzenia – wróć i weź mnie dla siebie.
Roman Ryterband – List
Twe listy, dawne twe listy
W szufladzie pożółkły już.
Pachną jak poranek mglisty
I zeschnięte płatki róż.
Związane zwyczajnym sznurkiem
Żółkną już od czterech lat.
Twój portret, co był nad biurkiem,
Przed którym łzy niegdyś ciurkiem,
Dawno już za biurko spadł.
(Niech tam leży, rzekłam: amen.
I atrament w listach zbladł…)
Więc po co piszesz znów,
Doprawdy szkoda słów.
Wspomnieniem wciąż mnie chcesz,
Też chwilę wybrałeś, wiesz!
Mam właśnie jechać w świat,
Zapewne będziesz rad,
Że podróż czeka mnie,
I że świetnie bawię się.
Ach, wybacz, prawdę ci powiem:
Bez ciebie mi lepiej, lżej,
Przepłaciłam przecież zdrowiem
Straszny rok “sielanki” tej.
Jak koszmar, jak sen przeklęty
Były nasze wspólne dni,
A dzisiaj mam pokój święty
I cóż mi twe sentymenty,
Gdy tak dobrze, dobrze mi!
(Znowu jestem młoda, żywa
I szczęśliwa, wierzaj mi!)
Więc po co piszesz znów,
Doprawdy szkoda słów.
Błogosław chwilę tę,
Kiedyśmy rozstali się.
Zapomnij o mnie, ach,
Jak ja o tamtych dniach
I nigdy nie pisz znów,
Nie myśl o mnie i bądź zdrów.
Słóweczko, tak, jeszcze chwila…
To dziwne, że wciąż ten sam
Masz listowy papier lila,
A ja wciąż ten szary mam…
I “r” po francusku piszesz,
I w adresie znowu błąd,
I list przez to później przyszedł,
Tak mało o tobie słyszę,
No bo, prawdę mówiąc, skąd?
(Muszę kończyć, już dziesiąta.
A… kto sprząta ten twój kąt?)
Pocoś napisał znów?
Ja nie chcę twoich słów.
I co mam z listu, co?
Mogłeś choć nie wysłać go!
Najlepiej przyjedź sam,
Dość ważną sprawę mam…
Depeszuj, zaraz idź,
Kiedy mam na dworcu być?
Roman Ryterband – Slavonic romance
W małej kafejce nad przepływającą nieopodal Wołgą,
Gdzie zawsze delikatnie wiała pachnąca bryza,
Słodka, cygańska muzyka przypomina historię miłości słodkiej, lecz niespełnionej.
Przeżywaliśmy słodki, słowiański romans,
A jego echa przywołują dziki cygański taniec.
W mym sercu są sny, których nie mogę zapomnieć,
Wciąż dręczą mnie wspomnienia.
Bałałajki grały delikatną melodię,
Twoje oczy mówiły do mnie wierszem.
Ale to przeszłość i już cię nie ma…
Pozostał mi jedynie żal.
Kurt Weill – Nanna’s Lied
Moi panowie, miałam siedemnaście lat,
Gdy trafiłam na rynek miłosny.
Zdobyłam duże doświadczenie,
W większości złe, ale to była taka gra,
Choć wiele mnie w niej irytowało
(W końcu jestem tylko człowiekiem).
Dzięki Bogu, że to wszystko tak szybko mija,
Tak samo miłość i żal.
Gdzież są łzy z zeszłego wieczoru?
Gdzież jest zeszłoroczny śnieg?
Oczywiście z upływem lat
Robi się łatwiej na rynku miłosnym,
Więc ściskasz się w jego tłumie.
Ale to uczucie staje się zaskakująco fajne,
Jeśli jesteś skąpy [w miłości].
(W końcu wszystko i tak przemija).
Dzięki Bogu, że to wszystko tak szybko mija,
Tak samo miłość i żal.
Gdzież są łzy z zeszłego wieczoru?
Gdzież jest zeszłoroczny śnieg?
Nauczyłam się na jarmarku miłości,
Że nawet jeśli jesteś dobry w aktorstwie,
To rozmienienie pożądania na drobne
Nigdy nie jest łatwe.
Cóż, udało ci się,
Ale i tak się zestarzejesz
(W końcu nie jest się wiecznie siedemnastolatką).
Dzięki Bogu, że to wszystko tak szybko mija,
Tak samo miłość i żal.
Gdzież są łzy z zeszłego wieczoru?
Gdzież jest zeszłoroczny śnieg?
Kurt Weill – Und was bekam des Soldaten Weib?
I cóż dostała żona żołnierz ze starej stolicy Pragi?
Z Pragi dostała ona buty na obcasach – pozdrowienia i buty na obcasach.
To dostała z miasta Praga.
I cóż dostała żona żołnierza z Oslo nad Sundem?
Z Oslo dostała ona futrzany kołnierz.
Mam nadzieję, że spodoba ci się futrzany kołnierz?
To dostała z Oslo nad Sundem.
I cóż dostała żona żołnierza z bogatego Amsterdamu?
Z Amsterdamu dostała kapelusz, w którym było jej do twarzy.
Holenderski kapelusz, to dostała z Amsterdamu.
I cóż dostała żona żołnierza z Brukseli w kraju belgijskim?
Z Brukseli dostała rzadką koronkę.
Ach, posiadać taką belgijską koronkę!
To dostała z Belgii.
I cóż dostała żona żołnierza z miasta świateł – Paryża?
Z Paryża dostała jedwabną suknię ku zazdrości sąsiadki.
To dostała z Paryża.
I cóż dostała żona żołnierza z południowego Bukaresztu?
Z Bukaresztu dostała koszulę.
Tak kolorową i tak dziwną rumuńską koszulę.
To dostała z Bukaresztu.
A co dostała żona żołnierza z rozległej rosyjskiej krainy?
Z Rosji dostała ona wdowi welon.
Wdowi welon na pogrzeb – to dostała z rosyjskiej krainy.
To dostała z rosyjskiej krainy…
Kurt Weill – Youkali (Tango Habanera)
To prawie na końcu świata.
Zabrała mnie tam pewnego dnia moja wędrowna łódź, podążająca za falą.
Wyspa ta jest bardzo mała, ale zamieszkująca ją wróżka
Uprzejmie zaprasza do jej zwiedzania.
Youkali to kraj naszych pragnień,
Youkali to szczęście i przyjemność,
Youkali to kraina, w której porzucamy wszystkie troski.
W czarną noc jest jak błysk, jak gwiazda, za którą podążamy.
Youkali to szacunek dla wszystkich wymienionych życzeń,
Youkali to kraina pięknych, wspólnych miłości,
To nadzieja, która jest w sercach wszystkich ludzi,
Dowód, że wszyscy czekamy na [lepsze] jutro.
Youkali to kraj naszych pragnień,
Youkali to wyzwolenie, szczęście i przyjemność,
Lecz… to tylko sen.
To szaleństwo, nie ma Youkali.
Niesie nas nudne, codzienne życie,
Lecz biedna ludzka dusza, szukając zapomnienia,
Opuszcza ziemię i wie, gdzie odnaleźć tajemnicę,
Tam, gdzie leżą nasze marzenia, na Youkali.
Youkali to kraj naszych pragnień,
Youkali to szczęście i przyjemność,
Youkali to kraina, w której porzucamy wszystkie troski.
W czarną noc jest jak błysk, jak gwiazda, za którą podążamy.
Youkali to szacunek dla wszystkich wymienionych życzeń,
Youkali to kraina pięknych, wspólnych miłości,
To nadzieja, która jest w sercach wszystkich ludzi,
Dowód, że wszyscy czekamy na [lepsze] jutro.
Youkali to kraj naszych pragnień,
Youkali to wyzwolenie, szczęście i przyjemność,
Lecz… to tylko sen.
To szaleństwo, nie ma Youkali.
Kurt Weill – Buddy on the Nightshift
Witaj, kumplu z nocnej zmiany!
Mam nadzieję, że spałeś cały dzień,
Aż wyszedł księżyc, obudził cię i wysłał w drogę.
Witaj, kumplu z nocnej zmiany!
Mam nadzieję, że czujesz się dobrze?
Zostawiłem dla ciebie na długiej linii produkcyjnej mnóstwo pracy.
Chciałbym znać cię lepiej,
Lecz ty nigdy nie chadzasz moimi drogami.
Bo gdy jeden z nas idzie do pracy, ten drugi rzuca się na siano.
Teraz żegnaj, kumplu z nocnej zmiany,
Pchaj dalej te samoloty,
A gdy wzejdzie słońce, ja zajmę twoje miejsce, rozbudzony i silny.
Ja będę podążał za tobą, a ty za mną,
Więc jak mielibyśmy się pomylić?
Erik Satie – La Diva de L'Empire
Pod dużym kapeluszem Greenaway,
Przybierając blask uśmiechu,
Czarującego i świeżego uśmiechu
Zdziwionego dziecka, które wzdycha,
Mała dziewczynka o aksamitnych oczach,
To ona jest diwą [teatru] Empire.
Jest królową, w której kochają się dżentelmeni
I wszyscy dandysi z ulicy Piccadilly.
W jednym “tak” zawiera taką słodycz,
Że wszyscy snobowie w kamizelkach
Witają ją szalonymi wiwatami,
Rzucając na scenę naręcza kwiatów.
Nie zauważają przy tym kpiącego uśmieszku na jej pięknej twarzy.
Pod dużym kapeluszem Greenaway,
Przybierając blask uśmiechu,
Czarującego i świeżego uśmiechu
Zdziwionego dziecka, które wzdycha,
Mała dziewczynka o aksamitnych oczach,
To ona jest diwą [teatru] Empire.
Jest królową, w której kochają się dżentelmeni
I wszyscy dandysi z ulicy Piccadilly.
Tańczy wręcz automatycznie
I podnosi, och, niemal odruchowo,
Swoją śliczną, koronkową bieliznę,
Ukazując nogi w ruchu.
Jest to jednocześnie bardzo, bardzo niewinne
I bardzo, bardzo ekscytujące.
Pod dużym kapeluszem Greenaway,
Przybierając blask uśmiechu,
Czarującego i świeżego uśmiechu
Zdziwionego dziecka, które wzdycha,
Mała dziewczynka o aksamitnych oczach,
To ona jest diwą [teatru] Empire.
Jest królową, w której kochają się dżentelmeni
I wszyscy dandysi z ulicy Piccadilly.
Erik Satie – Je te veux
Zrozumiałam twoje cierpienie, mój ukochany,
I poddaję się twojej woli.
Uczyń mnie swoją kochanką.
Daleko od nas jest mądrość, nigdy więcej smutku.
Tęsknię za cenną chwilą, gdy będziemy szczęśliwi.
Pragnę cię.
Nie żałuję, a pragnę tylko jednego – być blisko ciebie, tak blisko ciebie.
Żyj całym moim życiem,
Niech moje serce będzie twoim, a twoje wargi niech będą moimi.
Niech twoje serce będzie moje, a całe moje ciało niech będzie twoje.
Zrozumiałam twoje cierpienie, mój ukochany,
I poddaję się twojej woli.
Uczyń mnie swoją kochanką.
Daleko od nas jest mądrość, nigdy więcej smutku.
Tęsknię za cenną chwilą, gdy będziemy szczęśliwi.
Pragnę cię.
Widzę w twoich oczach boską obietnicę.
Niech twoje kochające serce
Przyjdzie szukać mojej pieszczoty.
Złączonych na zawsze, pali nas ten sam płomień.
W snach o miłości wymienimy nasze dusze.
Zrozumiałam twoje cierpienie, mój ukochany,
I poddaję się twojej woli.
Uczyń mnie swoją kochanką.
Daleko od nas jest mądrość, nigdy więcej smutku.
Tęsknię za cenną chwilą, gdy będziemy szczęśliwi.
Pragnę cię.
Francis Poulenc – Les chemins de l’amour
Ścieżki prowadzące do morza
Powstrzymywały nas przed przejściem.
Bezlistne kwiaty i echo pod drzewami naszych jasnych śmiechów…
Niestety, dni promiennego szczęścia i radości zniknęły.
Idę, nie znajdując ich śladu w sercu.
Szukam wciąż ścieżek mojej miłości.
Ścieżki zagubione – nie ma już was tu,
A wasze echa są głuche.
Ścieżki rozpaczy,
Ścieżki pamięci,
Ścieżki pierwszego dnia,
Boskie ścieżki miłości.
Muszę zapomnieć pewnego dnia
(Życie wszystko wymazuje).
Chcę, żeby jedno wspomnienie zostało w moim sercu
Silniejsze niż tamta miłość,
Wspomnienie ścieżki, na której, drżąc całkowicie zagubiona,
Poczułam na sobie twoje płonące dłonie.
Szukam wciąż ścieżek mojej miłości.
Ścieżki zagubione – nie ma już was tu,
A wasze echa są głuche.
Ścieżki rozpaczy,
Ścieżki pamięci,
Ścieżki pierwszego dnia,
Boskie ścieżki miłości.